Czy wiecie, kiedy Adrian Bednarek pisze sceny morderstw? Gdzie najczęściej robi notatki? Jaką czcionką pisze? Tego wszystkiego o autorze „Pamiętnika diabła” dowiecie się z drugiej części cyklu „Jak oni piszą”.

W moim przypadku pisanie każdej książki jest wielkim przeżyciem. Zawsze jest to nowa przygoda, często nowi bohaterowie lub w przypadku serii zmieniający się ci dobrze mi już znani. Zaczynając nigdy nie wiem do czego dana historia mnie doprowadzi. Wiem tylko, że ja doprowadzę ją do końca.

 

DETERMINACJA

 

Spowiedź Diabła i moje notatki towarzyszące mi podczas pisaniaaaa

Na początku, zanim moja kariera pisarska zaczęła się rozwijać, pisałem głównie gdy przychodziła wena lub gdy miałem chwilę wolnego czasu. Tak było choćby w przypadku mojego debiutu. „Pamiętnik Diabła” pisałem w wolnych chwilach, kiedy akurat nie miałem innych planów lub gdy odczuwałem silną potrzebę oderwania się od rzeczywistości. Od początku pisanie sprawiało mi wielką frajdę. Głównie dzięki temu niezwykłemu oderwaniu i możliwości wcielenia się w każdą postać jaką zapragnę oraz opisania rzeczy, których pewnie nigdy nie zrobiłbym w prawdziwym życiu. Czułem się częścią mojej historii, odnosiłem wrażenie, że tworzone postacie istnieją naprawdę, potem pochłonęło mnie to tak mocno, że ten stan trwa do dziś.

Odkąd zacząłem traktować pisanie poważnie podchodzę do tego zupełnie inaczej. Staram się pisać regularnie, minimum cztery razy w tygodniu. Nie robię tego w wolnych chwilach tylko wygospodarowuję sobie czas na pisanie, który jest obowiązkowy w mojej codziennej rutynie. Przestałem liczyć wyłącznie na wenę. Uważam, że jest ona wartością dodatnią, a nie czynnikiem decydującym. Doszedłem do momentu, w którym wiem, że pomysły rodzą się podczas intensywnej pracy, a nie jakiegoś nagłego objawienia. Pora dnia nie ma dla mnie wielkiego znaczenia. Mogę pisać rano, po południu, wieczorem i w nocy. Grunt, żeby telefon milczał i mnie nie rozpraszał.

 

 

 

 

 

MROK

w trakcie pracy twórczej

 

Sceny morderstw najbardziej lubię pisać po zmroku, również w ciemnościach najlepiej układam w głowie fabułę i łatwiej pakuję bohaterów w tarapaty. Jedynym stałym rytuałem przed rozpoczęciem pisania jest papieros popity espresso na balkonie pokoju, w którym piszę. W ten sposób zawsze rozpoczynam pracę.

Piszę tylko na komputerze. Kiedy byłem małym chłopcem lubiłem dla zabawy opisywać w formie reportażu obejrzane mecze żużlowe na maszynie do pisania. Z pewnością ma to swój urok, ale nie wyobrażam sobie pisania książki w klasycznym stylu. Jestem z pokolenia w pełni skomputeryzowanego i nie waham się używać tych dobrodziejstw do łatwiejszej pracy.

Każdą książkę piszę czcionką Calibri 14. Ustawiłem ją kiedyś przypadkiem i do dziś nie zmieniłem.

Według mnie samo wymyślenie fabuły, postaci, zwrotu akcji itp. jest najtrudniejsze w pracy pisarza. Opisanie wymyślonych wydarzeń to kwestia czasu, chęci i samodyscypliny. Owszem, nie zawsze jest to łatwe, kryzysy się zdarzają, ale przy odpowiedniej determinacji zawsze da się wybrnąć. Dlatego najciężej pracuje nad fabułą. Przy każdej powieści jest inaczej. Zdarza się, że w głowie rodzi się pomysł na znaczną część fabuły jeszcze przed rozpoczęciem pracy, choć to akurat rzadkość. Zwykle akcja rozwija się w głowie w trakcie pisania.

 

 

ZAPISANE MYŚLI

 

mój ulubiony notes, w którym sporządzałem notatki do kilku powieści i długopis, którym zawsze podpisuję książki dla czytelnikówwww

Do swoich pierwszych powieści podchodziłem bardzo spontanicznie. Wymyślałem bohatera, wstępny motyw, a potem pozwalałem akcji samej się prowadzić. Praktycznie w ogóle nie potrzebowałem notatek. Przy „Pamiętniku Diabła” notatki zajęły ledwie pół strony A4 zabazgranej długopisem, dotyczyły głównie motywu wrobienia niewinnego człowieka w serię zabójstw. Z biegiem czasu coraz bardziej komplikowałem sobie fabuły i co za tym idzie potrzebowałem więcej notatek, choć nie były one kluczowe. Głównie zapisywałem „złote myśli”, bo bałem się, że je zapomnę. Przy ostatnich powieściach postanowiłem coś zmienić, żeby nie popaść w rutynę i ułożyłem plany lub jak kto woli konspekt. Ostatnio odgrywają bardzo ważną rolę. Zauważyłem, że z ich pomocą pisze mi się inaczej i znacznie szybciej.

Oprócz notatek często zapisuję w telefonie myśli nawiedzające mnie z reguły podczas zasypiania. Zwykle są to pojedyncze zmiany w fabule, jakiś ciekawy moim zdaniem tekst lub drastyczna zmiana motywu do przemyślenia na rano. Mam nimi zapchany praktycznie cały notatnik w telefonie.

Z czasem wertując kartki opublikowanych już książek, przeglądając notatki albo sam tekst zapisany na dysku odczuwam wielki sentyment. Często śmieję się w głos przypominając sobie co działo się w naszym małym świecie, gdy akurat pisałem daną książkę. A z reguły dzieje się dużo. Wszystkie moje powieści są na zawsze przypisane do mnie i moich bliskich, zwłaszcza żony, której wsparcie jest niezastąpionym i kluczowym elementem pracy twórczej. Dzięki jej wierze we mnie nigdy się nie poddałem, nawet gdy pisałem tylko „do szuflady”. Teraz mogę robić to, co uwielbiam, czyli tworzyć kolejne historie gotowe zapewnić moim czytelnikom mroczną rozrywkę.