Spersonifikowane pory roku, gadający kot, starsze panie w roli rabusiów – brzmi całkiem zabawnie, prawda? Zbiór „Opowiadania lżejsze od powietrza” pełen jest takich właśnie nierealnych, aczkolwiek bardzo sympatycznych historii. Można by rzec, że książka pani Barbary Figiel to niewymagająca lekturka na leniwe popołudnie, gdyby nie tematyka opisywanych historii.

 

Niespełniona miłość, więzienie, dyskusje filozoficzne – tych dziedzin z całą pewnością do lekkich i przyjemnych zaliczyć nie można. Jak to się zatem stało, że pomimo dość wymagającej tematyki tytuł powieści nie kłamie i czytelnik faktycznie ma do czynienia z leciutkimi i bardzo delikatnymi historiami?

ŚMIECH TO ZDROWIE

Na lekkość „Opowiadań lżejszych od powietrza” wpływa przede wszystkim styl pisania pani Figiel. Pióro autorki posiada oryginalny, mocno humorystyczny rys, dzięki któremu każda trudna sytuacja przedstawiona jest sposób przystępny, łagodny i szalenie zabawny. Nawet pobyt w zakładzie karnym, który u pani Figiel wygląda zupełnie inaczej niż „normalnie”.

Zazwyczaj skazani bohaterowie w pierwszych dnia zniewolenia czują się rozbici, starają się nie wchodzić w drogę silniejszym więźniom, a do nowej rzeczywistości przywykają z czasem. W „Opowiadaniach lżejszych od powietrza” trzy zakute w kajdany starsze panie od początku zaznaczają, że trzeba się z nimi liczyć – najgroźniejszym więźniarkom wytykają błędy w makijażu, poprawiają ich fryzury i w krótkim czasie zostają więziennymi mentorkami, których wszyscy słuchają.

 

Czy na pory roku patrzyliście kiedyś jak na ludzi? Jak na ludzkie decyzje, błędy i sukcesy?

W dalszej części recenzji Biały Notes wyjaśnia o co chodzi bialynotes.pl