Proza życia

Opowiadania pani Bożeny Heleny Mazur-Nowak w sposób niedostrzegalny, jakby pod znieczuleniem, wciągają czytelnika w swoją misternie utkaną sieć ze słów. Bardzo szybko, niemal od pierwszych zdań, nawiązujemy, bliski, intymny kontakt z bohaterkami, zaczynamy żyć ich życiem, przejmujemy się ich losem, życiowymi perypetiami, stajemy się powiernikami tajemnic, a na końcu czeka nas bolesny wstrząs, katharsis, spowodowany nagłą obecnością śmierci. Gwałtownym końcem, katastrofą, kiedy już wiemy, że nie będzie żadnego ciągu dalszego, że czyjeś marzenia, wzruszenia, plany i zamierzenie, zostały bezpowrotnie ucięte, zamienione wyrokiem bezlitosnego losu, we wspomnienie.

   Zaletą opowiadań autorki jest komunikatywność i prostota stylu, zwięzłość oraz bezpośredniość. Chwilami zastanawiałem się, czy czytam prozę literacką, czy może reportaż z życia kobiet, tak bowiem te teksty są zwięzłe,  skondensowane, naszpikowane faktami i wiadomościami z życia bohaterek. A przy tym jest to język, jakim posługują się zwykli ludzie na co dzień, bez udziwnień, czy niepotrzebnych ozdób i ornamentów. Ta proza jest do bólu realistyczna, krwista, choć nie pozbawiona współczucia, nie uciekająca przed opisami cierpienia, czy kłopotów, jakie każdy z nas napotyka w życiu. Przez to jest niezwykle wiarygodna i szczera. Widać, że autorka terminowała u mistrzów gatunku: Czechowa, Maupassanta, czy naszego Marka Nowakowskiego. A mnie, dodatkowo ta proza przypomina, jeśli chodzi o zwięzłość i dbałość o konkret, reportaże, zmarłego niedawno, Krzysztofa Kąkolewskiego.

   Bohaterka pierwszego opowiadania, Edyta, matka dwójki małych dzieci, zostaje zaskoczona chorobą, kiedy jej mąż przebywa na kontrakcie za granicą, w Libii. Całe jej dotychczasowe istnienie, to ciągłe czekanie na lepsze życie, na męża, na skromny dobrobyt. Nagle dopada ją niemoc i bóle i zaczyna się czekanie na diagnozę, na operację. A potem, kiedy wydaje się, że już wszystko jest dobrze, nadchodzi najgorsze. Opowiadanie pisane jest w pierwszej osobie, czytelnik czuje się wciągnięty w życie Edyty, życzy jej jak najlepiej, trzyma za nią kciuki, a nagle spowiedź bohaterki urywa się w najmniej oczekiwanym momencie i cierpimy razem z rodziną nad utratą bliskiego nam człowieka. W opowiadaniu nie ma zbędnych słów, mimo że naszpikowane jest lekarską terminologią, ale tylko tyle, ile musi wiedzieć pacjent, poddany badaniom, a następnie operacji metodą laparoskopową.

   Bohaterka drugiego opowiadania, Emilka, jest ofiarą nałogu narkotycznego, a potem wypadku kolejowego. Kiedy wydaje się, że jej los zaczyna się, o ile to możliwe, naprostowywać, dziewczyna umiera po zażyciu śmiertelnej dawki narkotyku. Nie wiadomo przy tym, czy to samobójstwo, czy przedawkowanie. Ale na prawdziwą bohaterkę tego opowiadania, wyrasta matka Emilki, Elżbieta, która niezmordowanie czuwa przy córce, ale po jej śmierci znajduje w sobie tyle siły, że żyje bez rozpaczy, z nadzieją i wiarą w życie samo. W jego samoistną wartość. Piękne odkrycie. I znów wszystko mocno osadzone w rzeczywistości, w dbałości o konkret, jakiej nie powstydziłby się sam mistrz, Honoriusz Balzac.

   Trzecie opowiadanie, to swoiste love story czasów Internetu i portali randkowych. Bohaterka, Wanda, od dwóch lat żyjąca samotnie w Wielkiej Brytanii, poznaje nowego partnera przez Internet właśnie. Wanda to realistka, uczciwa, prawdomówna, pracowita, a jej, poznany przez portal randkowy partner, to raczej niezdarny, histeryczny, pasożytujący na kobietach nieudacznik. W efekcie dochodzi do spięć i konfliktów, które kończą się, trochę przypadkową śmiercią bohaterki. Znów mamy niemal reporterską chronologię wydarzeń, nieuchronnie zmierzających ku katastrofie.

   To tylko niektóre fabuły, Napisane są niezwykle misternie. Są podobne, ale różne, bo ich bohaterowie to kolekcja typów ludzkich. Wszystkie opowiadania pokazują życie bez upiększeń, z całą jego szarością, ale i blaskiem. Opowiadają o konkretnych wydarzeniach umocowanych w czasie i przestrzeni, dlatego nazwałem je „prozą życia”. Ale też pokazują nam człowieka postawionego w obliczu ostateczności. Śmierć dotyka każdego, najpierw poprzez bliskich, którzy odchodzą, a czasem poprzez chorobę. Musimy stawić jej czoła, bo jest częścią naszego tu istnienia. Dlatego nie nazwałem tych opowiadań „prozą śmierci”, bo one w istocie są pochwałą życia, każdego, nawet najbardziej szarego i anonimowego.

   Bożena Helena Mazur-Nowak znana była dotychczas jako poetka, autorka wielu wierszy mówiących o pięknie przyrody i wzruszeniach dzieciństwa. O miłości. Obecnie pokazała się jako rasowa prozaiczka, która ma duże zdolności w kreowaniu fabuły, ukazującej sens życia. Warto sięgnąć po te opowiadania, bo dadzą nam asumpt do wielu przeżyć i przemyśleń na temat naszego własnego losu.

źródło: Zdzisław Antolski pisarze.pl