Tytuł tego debiutu jako pierwszy przyciągnął moją uwagę. Zdobywanie kojarzy się raczej z wysiłkiem, trudem, czymś co nie przychodzi łatwo, prawda? Po przeczytaniu opisu zdecydowałam się bliżej poznać historie bohaterów. Kim zatem są zdobywcy oddechu? Przekonajmy się.
„Kompromitującym jest jedzenie życia łyżeczką, gdy inni biorą je garściami”
Autor wykreował bohaterów, z którymi czytelnik łatwo może się identyfikować. Każdy z tych mężczyzn reprezentuje pewną grupę społeczną, która przeżywa charakterystyczne dla siebie problemy.
Wiktor zaczyna dokonywać pewnego rodzaju rozliczenia z przeżytych dotychczas lat – czy uda mu się przezwyciężyć depresję? Z pewnością duży wpływ na jego myśli ma fakt, że jego synowi nigdy nie będzie dane osiągnąć czy przeżyć wielu rzeczy, które innym zdają się być czymś naturalnym, należnym. Również małżeństwo po tylu latach wymaga refleksji na temat punktu, w którym się znalazło.
Piotr to bohater o którym czytało mi się najlepiej, jako postać wzbudził moją szczerą sympatię. Historie jego związku, poszukiwań partnera same w sobie były interesujące, jednak najlepszym wątkiem był ten dotyczący jego przyjaźni z Leną. Tak, oklepany wątek przyjaciela geja, chociaż w tym przypadku bardziej przyjaciółki geja, który przedstawiony został w bardzo ujmujący sposób.
„A w mojej głowie cisza, spokój. I nie ma tam miejsca nawet dla mnie”
Język tej powieści nie należy do najłatwiejszych w odbiorze. Każde zdanie jest ważne, wiele z nich skłania do refleksji, nie jest to książka z gatunku tych, które przeleci się wzrokiem dla odprężenia. Wewnętrzne monologi bohaterów były wciągające, nierzadko zabawne, jednak – i jest to mój jedyny zarzut wobec książki – miejscami zdecydowanie za długie. Ciężko było mi uważnie śledzić tok myślenia bohatera, kiedy nie był on przez dłuższy czas przerwany. Pojawiające się dialogi wypadały w miarę naturalnie, niektóre wywoływały na mojej twarzy spory uśmiech. Gdyby było ich nieco więcej, całość według mnie dużo by zyskała.
„Przyszli zdobywcy sławy i chwały, dzisiejsi zdobywcy oddechu”


